learjet

latamy, by ratować

Jesteś tutaj:

Dobrzy koledzy, doskonale wyszkoleni ratownicy

18 lutego 2009

Gazeta Wyborcza Wrocław

– Byli profesjonalistami – mówią o zmarłych kolegach ratownicy LPR.

We wrocławskiej filii Lotniczego Pogotowia Ratunkowego o Januszu Cygańskim i Czesławie Buśko mówi się w czasie teraźniejszym. Tak jakby do kolegów ratowników zmarłych w wypadku śmigłowca nadal nie docierała ta tragiczna wiadomość. Obaj byli lubiani jako solidni partnerzy w zespole i szanowani za swój stosunek do pracy.

– Złego słowa nie mogę o nich powiedzieć – mówi nam Jacek Piechocki z wrocławskiego LPR – Byli doskonałymi zawodowcami. Dobrze się z nimi pracowało.

Ratownicy nie chcą mówić zbyt wiele. Śmierć dwóch kolegów jest dla nich dużą stratą. W ciągu roku pracownicy wrocławskiego Lotniczego Pogotowia Ratunkowego wykonują około 500 misji. Dzisiejszy wylot, by pomóc poszkodowanym w wypadku na A4, był jedną z nich.

– To była rutynowa akcja. W niczym nie różniła się od wielu innych, których wiele mieli już za sobą Janusz i Czesław – dodaje Piechocki.

Janusz Cygański miał 47 lat. Był kierownikiem pogotowia i pilotem. Zanim zaczął pracę w LPR, latał na MI, wykonując opryski i gasząc pożary. Był bardzo zaangażowany w pracę pogotowia. Żył jego życiem.

– To był niesamowity człowiek – opowiada Marcin Podgórski, dyrektor wrocławskiego LPR. – Dla niego nie było rzeczy nie możliwych. Wyznawał zasadę, że wszystko jest do załatwienia i według niej postępował. Nigdy nie usłyszałem od niego: "nie mam czasu". Można było na nim polegać.

Czesław Buśko miał 50 lat. Z wykształcenia był pielęgniarzem i takie zadanie pełnił w śmigłowcu spieszącym na pomoc ciężarnej poszkodowanej w wypadku. Pracował także jako kierowca w karetce naziemnego pogotowia ratunkowego.

– Niektórzy w jego wieku mają już syndrom wypalenia zawodowego, ale Czesław taki nie był – mówi Marcin Podgórski – Imponował zaangażowaniem. Stale podnosił swoje umiejętności i na każdym szkoleniu udowadniał, że jest w dobrej formie.

Obaj mieli rodziny. Janusz Cygański pozostawił żonę i dwóch synów, Czesław Buśko żonę i córkę.

Źródło: Gazeta Wyborcza Wrocław

A